Słowo na niedzielę

Nieco dziwnie i zaskakująco brzmią słowa Jezusa z przeczytanej przed chwilą  Ewangelii: „Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien”. Czyżby Jezusowi  naprawdę chodziło o to, by nie kochać rodziców i dzieci? Albo żeby nie przesadzać z tą miłością, żeby ona była tylko taka minimalna? Tylko, tylko?  Nic bardziej  błędnego!

Przecież to Bóg dał  przykazanie: „Czcij Ojca swego  i matkę swoją!” Bóg nas przekonuje, że szacunek i miłość wobec rodziców i dzieci, to coś znacznie więcej niż, tylko obowiązek. Otóż Jezusowi w tych słowach chodziło o to, żeby być wdzięcznym Panu Bogu za wszelkie dobro jakie od Niego otrzymujemy, zarówno dobro materialne, jak i duchowe, także za ludzi których On stawia na naszej drodze. Aby umieć dziękować Bogu za rodziców, dzieci, przyjaciół i wszystkich dobrych spotykanych ludzi. Bo to Bóg w rachunku ostatecznym jest dawcą wszystkiego i wszelkiego dobra.

Pan Jezus wie, że człowiek, który potrafi bardziej kochać Boga, bardziej też będzie szanował i kochał rodziców, a jeśli tej miłości do Boga jest u człowieka mniej, to zazwyczaj brakuje mu też miłości do rodziców.

Bóg nigdy nie zabroni kochać rodziców czy dzieci, ale w hierarchii ważności to miłość do Boga powinna być najważniejsza, bo ona porządkuje wszystkie sprawy naszego życia, także sprawy miłości. Jest nawet takie powiedzenie, że jeśli Pan Bóg jest w życiu człowieka na pierwszym miejscu, to wszystko jest na właściwym miejscu. Wtedy Pan Bóg pomaga człowiekowi w uporządkowaniu wszystkich swoich spraw.    

Czasem zdarza się, że miłość do Boga i do Rodziców są w konflikcie.  Bywa że dziecko chciałoby zostać na przykład kucharzem, lekarzem, czy nauczycielem, a rodzice chcieliby, aby było kimś innym. Woleliby, aby dziecko spełniło nie swoje, ale ich marzenia. Czasem też dzieje się tak, że rodzice są bardzo niezadowoleni, gdy ich dziecko chce wybrać drogę powołania kapłańskiego czy zakonnego. Z jednej strony mamy obowiązek miłości i szacunku wobec rodziców, a z drugiej, pragnienie poświecenia życia Panu Bogu.  Wtedy miłość do Boga powinna zwyciężyć, bo Bóg jest najważniejszy, On lepiej zna nas i nasze życie, On bardziej nas kocha, On wie wszystko i potrafi lepiej pokierować ludzkim losem. Ale tym samym należy jeszcze bardziej kochać rodziców i modlić się za nich, oraz prosić Boga o pomoc w znalezieniu pojednania i zgody.

Pracowałem przed laty w pewnej parafii z siostrą zakonną, Albertynką. Wstąpiła ona do zakonu bez zgody rodziców. Zwłaszcza  jej ojciec był z tego powodu bardzo niezadowolony. Ona była już dorosła, więc mogła ułożyć swoje życie według własnego pomysłu, ale było jej bardzo przykro i smutno, że tato tak bardzo sprzeciwiał się jej planom i marzeniom. Przez kilka lat ojciec nie utrzymywał z nią żadnego kontaktu. Dopiero wiele lat później pogodził się z decyzją córki i nie chował  już w sercu urazy do niej. 

Jest też takie opowiadanie o niezbyt głęboko wierzącym gospodarzu, który polecił dorosłemu synowi, aby poszedł do  pracy w polu w niedzielę. Syn nie bardzo chciał się na to zgodzić, bo zamierzał, jak w każdą niedzielę, iść do kościoła na Mszę Świętą, aby świecić dzień święty, zgodnie z przykazaniem Bożym. Ojciec odpowiedział mu wtedy, że  przykazania Boże  nie obowiązują go, bo jest już dorosły, a przykazania są dla dzieci. Zatem, odrzekł syn, skoro  nie obowiązuje mnie trzecie przykazanie: „Pamiętaj abyś dzień święty święcił,” to chyba także nie obowiązuje mnie i czwarte: „Czcij ojca swego i matkę swoją”.  Zatem nie musze cię słuchać. Dopiero wtedy ojciec zrozumiał, że tak nie można postępować,  że  Boże przykazania są prawdziwą mądrością i ludzkie kalkulacje nigdy nie będą mądrzejsze i lepsze dla człowieka.  Zawsze warto zaufać Bogu, bo on wie lepiej, widzi dalej i rozumie o wiele więcej, niż człowiek.  Bóg nigdy nie  pragnie zła dla człowieka, a posłuszeństwo wobec Boga zawsze wyjdzie człowiekowi na dobre. Dlatego mądrzy rodzice nigdy nie będą  zabraniali dzieciom kochać Pana Boga, a wręcz przeciwnie. Starają się, by dzieci jak najbardziej kochały Pana Boga, bo miłość do Boga rozwija człowieka i pomaga mu stać się lepszym. Miłość do Boga pomaga również lepiej i mocniej kochać rodziców.

W tym przypadku, pracy w niedzielę, nie chodzi o jakieś sytuacje wyjątkowe. Czasem bowiem może się zdarzyć, że zrozumiała jest praca nawet w niedzielę, gdy trzeba na przykład, zerwać dojrzałe owoce, które mogą się zniszczyć, a przecież pracuje się na nie przez cały rok. Nie chodzi o jakieś sytuacje nadzwyczajne, ale, niestety, często się zdarza, że prace niekonieczne, które możemy zrobić każdego innego dnia, robimy w niedziele czy święta, jakby poniekąd okradając Pana Boga z czasu, modlitwy i miłości do Niego. 

Jest wiele takich osób, które w niedziele nigdy, w żadnej sytuacji,  nie pracują ze względu na Pan Boga i Jego przykazania. To jest postawa godna dobrego chrześcijanina. Ale wydaje się, że w sytuacjach nadzwyczajnych taka praca  jest jakoś  usprawiedliwiona.

Kochaj więc z całego serca swoich rodziców, kochaj z całego serca swoje dzieci, ale jeszcze bardziej kochaj Boga, bo to On dał ci tych właśnie ludzi. To On wybrał ich dla ciebie osobiście, wszyscy ludzie których spotykasz w życiu,  są darem dobrego Boga. Nigdy nie wolno o tym zapominać.  Nawet jeśli czasem mamy ochotę krzywo na kogoś spojrzeć, bo zrobił coś, co nam się nie spodobało. Ks. Jan Twardowski pięknie napisał: „Ktokolwiek nas spotyka od Niego przychodzi”. Ktokolwiek. Czyli każdy. Bez wyjątku.

Prośmy Pana Boga o potrzebne łaski, przede wszystkim o łaskę mądrości, byśmy umieli kochać najbliższych, a najbardziej Boga, który jest źródłem wszelkiego dobra i nam daje wielu wspaniałych ludzi, których spotykamy każdego dnia.