Aktualności

Słowo na niedzielę

 Być może czasem myślimy o tym, czy jesteśmy dobrymi dziećmi, czy rodzice są z nas zadowoleni, czy Ojciec Niebieski uśmiecha się do nas słysząc nasze słowa i widząc nasze czyny. Po czym właściwie można poznać, które dziecko jest dobre, a które nie? Dziś w Ewangelii słyszeliśmy przypowieść Pana Jezusa o ojcu i dwóch synach. Obaj synowie usłyszeli od ojca prośbę, aby iść pracować do winnicy. Jeden z synów zgodził się, ale w końcu nie poszedł. Drugi zaś początkowo nie zgodził się, ale później, po przemyśleniu swej postawy, wykonał to, o co prosił ojciec. Który z tych dwóch synów był lepszy? Odpowiedź wydaje się prosta. Większość z nas powiedziałaby, że lepszy był ten drugi syn, który wypełnił wolę ojca. Można powiedzieć, że z tych dwóch niezbyt dobrych synów, jeden był trochę lepszy, bo w końcu okazał posłuszeństwo ojcu. Ale, tak naprawdę,  żaden z nich nie był dobry tak do końca, nie może być wzorem dla innych. Jak postąpiłby idealny, doskonały syn? Powiedziałby, że wykona polecenie swojego taty  i rzeczywiście tak zrobiłby.

Słowa tej przypowieści Jezus wypowiedział  do arcykapłanów i starszych ludu. Była w nich zawarta smutna prawda o tym, że oni znali zapowiedzi proroków o przyjściu Mesjasza, czekali na Zbawiciela, ale gdy On przyszedł na świat, nie przyjęli Go, powiedzieli Jezusowi „nie”. Natomiast wielu grzeszników, którzy początkowo  odrzucali Boga i jego prawo, którzy Bogu mówili „nie”, później, dzięki spotkaniu z Jezusem, uwierzyło i weszło na drogę do Królestwa Niebieskiego. Powiedzieli Bogu „tak”.

         Możemy też spojrzeć na tę dzisiejszą przypowieść o dwóch synach, jako piękną naukę Jezusa  o słowach i czynach.  Możemy się nauczyć  trzech bardzo ważnych rzeczy.

Po pierwsze: Dobre słowa są ważne i potrzebne.

Każdy lubi słuchać dobre, miłe i prawdziwe słowa. One są ważne. Dobre słowa, dodają sił, podnoszą człowieka w górę, budzą nadzieję i uśmiech, po prostu pomagają żyć. Złe słowa zasmucają człowieka, przygnębiają go,  zabijają radość i nadzieję, a nawet potrafią odebrać ochotę do życia. Na dobre słowa oczekują ludzie i dobre słowa podobają się Bogu.

Dzisiaj słyszymy tak wiele złych, niepotrzebnych, smutnych słów, a tak mało słyszymy słów dobrych, radosnych, pogodnych. Właśnie my, uczniowie Pana Jezusa, powinniśmy dobre i prawdziwe słowa wokół siebie rozsiewać, jak  rolnik rozsiewa dobre ziarna.

Flamandzki ksiądz, Phil Bosmans, napisał, że jeśli słucha się co mówią ludzie na ulicy, w pracy, na podwórku, dochodzi się do wniosku, że większość ludzi, to ludzie źli, to złodzieje, oszuści, chuligani. Jeśli natomiast odwiedza się przez jakiś czas cmentarze, słucha wszystkich mów pogrzebowych, bywa się przekonanym, że nie ma złych ludzi, że wszystkie dzieci, matki i ojcowie to byli idealni ludzie i, że są tylko dobrzy współmałżonkowie, kochający i wierni, że są tylko dobre i grzeczne dzieci.

Nigdzie przecież nie przeczyta się takiego napisu na pomniku, że tu leży zły człowiek, pijak, gbur, czy bydlak. Albo też: tu leży dziecko, które nie słuchało swoich rodziców i było dla nich powodem smutku. Z nagrobkowych tablic można się wiele nauczyć, Na przykład tego, aby z dobrymi słowami nie czekać, aż do dnia pogrzebu. Jeżeli ktoś zasługuje na dobre słowo, to powiedz mu to jak najszybciej!

Podaruj ludziom kwiaty, zanim umrą!

Miej dobre słowa dla ludzi, z którymi się spotykasz!

Twój kolega, twoja koleżanka są  lepsi niż myślisz!

Jedno dobre słowo powiedziane żywemu człowiekowi jest o wiele cenniejsze niż najpiękniejsze mowy wygłoszone nad jego trumną,

Jeden kwiat ofiarowany człowiekowi za życia jest o wiele bardziej cenny niż największe wiązanki pogrzebowe.[1]

Ważne są słowa, które wypowiadamy, tak wiele od nich zależy!

Po drugie: Same dobre słowa niestety nie wystarczą, aby się Bogu podobać. Za dobrymi słowami muszą iść dobre czyny!

Nasz narodowy wieszcz,  Adam Mickiewicz  napisał  taki króciutki wierszyk:

„W słowach tylko chęć widzimy, w działaniu potęgę,

trudniej dzień dobrze przeżyć, niż napisać księgę.”

 Zobaczmy, że poeta, który napisał tak wiele pięknych i mądrych słów, zauważa, iż o wiele, wiele trudniej jest dobrze żyć, niż ładnie pisać czy mówić. Dla Pana Boga najbardziej liczą się czyny i one powinny być tak dobre i piękne, by o nas dobrze świadczyły. Dobre słowa powinny kroczyć przed dobrymi czynami. Tomasz a Kempis napisał, że wielkie słowa nikogo nie czynią świętym i sprawiedliwym, ale cnotliwe życie czyni go miłym Bogu.

         Po trzecie: Ważne jest to, co człowiek robi, ale równie ważne, a może jeszcze ważniejsze jest to, w jaki sposób wykonujemy to, co powinniśmy wykonać. Praca wykonana z przymusu, na „odczepne”, jak czasem mówimy „z łaski na uciechę” nikomu nie przynosi radości. Praca wykonana nie z przymusu, lecz z ochoty, ma w sobie wiele piękna, wdzięku i uroku, i taka praca z pewnością Panu Bogu może się podobać. Prawdziwym mistrzem w życiu jest ten, kto potrafi czynić wiele dobrego i robi to bez ociągania się, z radością i uśmiechem na twarzy. Praca, którą wykonujemy „z uśmiechniętym sercem”, to  największy skarb, który będzie procentował w wieczności.

Prośmy dziś Pana Jezusa, aby pomagał nam lepiej rozumieć, czego od nas wymaga Ojciec Niebieski. Prośmy Jezusa, aby „uzdrawiał” nasze słowa i  aby pomagał nam wypełniać Jego wolę z radością, wdziękiem i uśmiechem. Wtedy będziemy dobrymi synami, dobrymi dziećmi Bożymi i będziemy mieli udział w wiecznej Bożej radości w niebie.

 

[1] P. Bosmans, Człowieku, lubię Cię,