Aktualności

Słowo na niedzielę

 

Chyba wszyscy znamy harcerskie zawołanie: „Czuwaj!”, lub nieco dłuższe: „Czuj, czuj, czuwaj!” Pozdrawiają się nim harcerze i skauci, najczęściej podczas powitania i pożegnania. Zostało ono wprowadzone przez twórcę skautingu, Roberta Baden Powella. Hasło przez niego stosowane (dosłownie ang. be prepared = bądź gotów) zostało w Polsce przekształcone na wzór zawołania średniowiecznych rycerzy na: „Czuwaj!. Kiedyś wzywało strażników  i rycerzy do wytężenia słuchu i wzroku, do bycia gotowym w każdej chwili do obrony swego terytorium. Obecnie to hasło przypomina o stałej gotowości do czynu, do służby dla Ojczyzny, do bycia gotowym do pracy nad sobą i dla dobra innych.

Ale to zawołanie tak naprawdę znane było już znacznie wcześniej. Już  Pan Jezus, o czym czytamy w dzisiejszej Ewangelii, mówi: „Czuwajcie, bo nie znacie dnia ani godziny”. Te słowa kończą fragment Ewangelii, w którym Jezus opowiada przypowieść o dziesięciu pannach, które oczekiwały na przybycie Oblubieńca. Pięć z nich było rozsądnych, a pięć nieroztropnych. Dawniej mawiało się, może niezbyt elegancko, że  były to panny mądre i głupie. W każdym razie, te pierwsze, na czas oczekiwania na Pana Młodego, wzięły ze sobą lampy, ale zabrały też dodatkowe naczynia z oliwą, na wypadek, gdyby oczekiwanie się  przedłużyło a ilość oliwy w lampach – niewystarczająca.  Drugie panny miały ze sobą tylko zapalone lampy, bez dodatkowej oliwy. I rzeczywiście, gdy Oblubieniec opóźniał się z nadejściem, oliwa w lampach się wypaliła. Okazało się, że konieczne jest  dodatkowe paliwo do gasnących lamp. Panny, które miały dodatkowe naczynia z oliwą, uzupełniły swoje lampy, a pozostałe panny poszły dokupić sobie oliwy. W tym właśnie czasie nadszedł Pan Młody i te panny, które były gotowe, to znaczy, że miały zapalone lampy, mogły wejść na ucztę weselną. Panny, którym zabrakło oliwy zostały niestety na zewnątrz i nie mogły już wejść na radosną, weselną ucztę. „Czuwajcie wiec, bo nie znacie dnia ani godziny”, tak kończy Pan Jezus tę przypowieść. Tymi słowami wzywa On do stałego oczekiwania na Jego przyjście, do bycia gotowym na spotkanie z Nim. Chodzi tu o spotkanie z Panem Bogiem, które będzie miało miejsce na końcu czasów i na końcu naszego życia. Nikt nie wie, kiedy to nastąpi, dlatego nasze serce zawsze powinno być wolne od grzechu ciężkiego i gotowe na godne spotkanie z Nim. Zapalona lampa to symbol łaski uświęcającej i czystego serca. Jeśli człowiek odchodzi z tego świata pojednany z Bogiem, z czystym sercem, z duszą napełnioną światłem łaski uświęcającej, to może być pewien, że nasz Oblubieniec, Jezus Chrystus, nie odrzuci nas od siebie, ale zaprosi na ucztę zbawionych w Królestwie  Niebieskim.

Pan Jezus pochwalił mądre panny, za ich roztropność i nagrodził je swoją obecnością. Może pomyśleliśmy sobie, że panny, które miały więcej oliwy, mogłyby użyczyć jej tym, którym oliwy zabrakło, ale, jak pisze Ewangelista, mogłoby wtedy oliwy zabraknąć wszystkim. Poza tym, oliwa jest symbolem łaski Bożej i Bożego światła, a takich darów człowiek nie jest w stanie użyczyć drugiemu człowiekowi. Każdy sam osobiście musi zatroszczyć się o  przyjaźń z Bogiem, o Jego łaskę i miłość. Wiara i relacje z Bogiem to sprawy najważniejsze w życiu i nikt tutaj nie jest w stanie zastąpić kogoś innego. Do takiego „Bożego czuwania” czyli do nie zaniedbywania dobrych uczynków i dobrego chrześcijańskiego życia oraz troski o czystość serca, wzywa nas Boża mądrość, wzywają  nas  słowa dzisiejszego pierwszego czytania. W Księdze Mądrości słyszeliśmy: „Mądrość jest wspaniała i niewiędnąca, łatwo ją dostrzegą ci, którzy ją miłują i ci ją znajdą, którzy jej  szukają”.

 

Gdy z wiarą i miłością uczestniczymy we Mszy Świętej, to tak, jakbyśmy kupowali oliwę łaski Bożej do lamp naszych serc. Niech zawsze ta najważniejsza godzina w ciągu całego tygodnia, niedzielna Msza Święta, będzie dla nas największą radością i źródłem niegasnącej nadziei na udział w uczcie Niebieskiej z Najświętszym Oblubieńcem, Jezusem Chrystusem.